Działalność Związku Byłych Partyzantów WARTA…
* 1 marca obchodzić będziemy Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
* Polskie święto państwowe upamiętniające żołnierzy antykomunistycznego i niepodległościowego podziemia.
* Przykłady antykomunistycznej i niepodległościowej działalności znajdujemy również w naszej najbliższej okolicy.
* W powiecie międzyrzeckim oraz trzcianeckim działała od jesieni 1945 roku organizacja o nazwie Związek Byłych Partyzantów „Warta” założona przez mjr. Rudolfa Majewskiego.
* W Krzyżu zorganizowano Komendę Rejonu tej organizacji na czele, której stanął Witold Bylczyński- kierownik Państwowego Urzędu Repatriacyjnego.
* Poniższy artykuł opisuje losy organizacji oraz najważniejszych osób zaangażowanych w jej działalność, warto ich przypomnieć.
„Niezłomni…”
Wstęp
Pierwszego poznałem podczas pisania pracy magisterskiej. Nie ukrywam, że bardzo mi zaimponował. Witold Bylczyński, bo o nim mowa, kierownik Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Krzyżu, w swym pierwszym sprawozdaniu opisowym z ruchu na punkcie etapowym w bezpośredni i dosadny sposób skrytykował politykę Sowietów na Ziemi Krzyskiej . Zdziwiłem się, przecież z tego co wiem, nie było miejsca na taki opis rzeczywistości i to w oficjalnym dokumencie urzędowym. Przeglądając dokumenty w archiwum zauważyłem, że nagle podpis Witolda Bylczyńskiego przestaje się pojawiać na dokumentach wychodzących z krzyskiego PURu, znika. Może go zwolniono, może przeniesiono. Domysły i hipotezy zastępowały wiedzę. Na rozwiązanie zagadki „zniknięcia” czekać musiałem kilkanaście lat.
O Drugim usłyszałem kilka lat temu w związku z poszukiwaniami jego rodziny prowadzonymi przez pion śledczy IPN. Michał Jasieński, bo jego potomków szukano, przybył do Krzyża w kwietniu 1945 roku i pełnił tu odpowiedzialną funkcję felczera w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym. Zaintrygowany całą sytuacją wysłałem zapytanie do IPN Poznań, lecz pandemia i inne okoliczności przeszkodziły w efektywnym zbadaniu sprawy.
Cała historia czekała, prawdopodobnie musiała „dojrzeć”. Niespodziewanie, niczym podziemne wody, które przebijają się latami przez kolejne warstwy, by wybić w końcu będąc źródłem, w tym przypadku wiedzy. W końcu wszystko zaczęło się układać w jedną spójną całość. To co łączyło dwóch w/w Panów to na pewno praca w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym i fakt, iż obaj mieszkali na ulicy Kościuszki. Jednak, jak się okazało, historia ich losów została splątana dużo bardziej niż mogło mi się początkowo wydawać za sprawą organizacji o nazwie Związek Byłych Partyzantów „Warta”. Nie ukrywam, że nazwa na początku zajmowania się tą sprawą zupełnie nic mi nie mówiła. Słyszałem co prawda o Wielkopolskiej Samodzielnej Grupie Ochotniczej „Warta”, polskiej antykomunistycznej organizacji konspiracyjnej, która działa na terenie Wielkopolski od wiosny do jesieni 1945 roku ale nie o Związku Byłych Partyzantów. Badając kolejne źródła i poznając fakty dotyczące organizacji ze zdumieniem uświadomiłem sobie, iż na terenie Krzyża i okolicy działała po wojnie antykomunistyczna organizacja niepodległościowa i że wspomniani wyżej: Witold Bylczyński i Michał Jasieński byli jej członkami.
Związek Byłych Partyzantów „Warta”
Pomysłodawcą i organizatorem „Warty” był major Rudolf Majewski ps. „Leśniak”. Ten słynny z okresu wojny dowódca 25 pułku Armii Krajowej, który dał się mocno we znaki Niemcom w roku 1944 po wojnie trafia wraz z żoną do leżącego na ziemiach poniemieckich Pszczewa . Nowa sytuacja polityczna jest dla wielu Polaków nie do zaakceptowania. Jednym z nich jest właśnie „Leśniak”, który dużą cześć swojego życia poświęcił walce o wolną Polskę. Jest również zaskoczony niechętnym potraktowaniem go przez władze komunistyczne po wojnie. Jak tłumaczy w listopadzie 1945 roku księdzu Ewarystowi Gałązce, który jako „Patrycy” stanie się kapelanem Związku Byłych Partyzantów, „na terenach zachodnich jest dużo byłych partyzantów, wobec czego należy tych ludzi skupić w organizacji „Warta” ” . Rzeczywiście przyłączone do Polski ziemie są dobrym miejscem ukrycia się osób, które z różnych powodów nie mogą bądź nie chcą ujawnić swej przeszłości czy tożsamości w obawie przed represjami i prześladowaniami ze strony władz, które przejęły kontrolę nad państwem. W wielu relacjach członków „ Warty” zauważalne jest ogromne rozczarowanie powojenną sytuacją oraz graniczące z pewnością przekonanie o tymczasowości obecnego stanu i zbliżającej się wojnie pomiędzy wschodem i zachodem. Major Majewski tłumaczy na jednym ze spotkań: „(obecny) ustrój w Polsce się nie utrzyma i jak podaje radio londyńskie nastąpią zmiany, trzeba mieć ludzi więc zorganizowanych” . Członków organizacji łączy niechęć do Sowietów, wielu z nich, jak choćby Witold Bylczyński mają bardzo złe doświadczenia z nimi związane. Krytycznie odnoszą się również do Polskiej Partii Robotniczej, obawiają się, że w wyniku działalności tej partii „Polska utraci niepodległość i stanie się 17 republiką” . Jak niewiele się pomylili, pokaże przyszłość. Pierwszymi członkami są wspomniany major Majewski, który obejmuje dowództwo całej organizacji oraz ksiądz Ewaryst Gałązka, którzy zaprzysięgają się nawzajem w pszczewskim mieszkaniu majora „Leśniaka”. Wkrótce zaprzysiężony zostanie Tadeusz Meyer „Trzaska” oraz Stanisław Karliński „Burza”. Rusza werbunek kolejnych osób mających zasilić Związek Byłych Partyzantów „Warta”. Organizacja swoje działania skupia na terenie powiatu międzyrzeckiego oraz trzcianeckiego. Józef Srokowski „Góra” zeznaje, że głównym zadaniem organizacji było „skupienie inteligencji w przygotowaniu na objęcie stanowisk w wypadku zmiany sytuacji politycznej” . Wśród członków ZBP rzeczywiście nie brakuje osób dobrze wykształconych. Troje posiada wykształcenie wyższe, 22 średnie i 6 podstawowe co do 3 brak jest danych . Członkami organizacji są m.in.: Naczelnik Państwowego Urzędu Repatriacyjnego w Trzciance (Stawnicki Bogusław), Kierownik PUR w Krzyżu (Witold Bylczyński), Nadleśniczy w Pszczewie (Tadeusz Meyer), felczer (Michał Jasieński), księgowi, urzędnicy, strażacy ale również funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej. Jednym słowem elita tworzącego się na ziemiach poniemieckich społeczeństwa. Jak podkreślają w swych opracowaniach funkcjonariusze UBP: „wielu członków (organizacji) oficjalnie uchodziło za aktywistów społecznych, a tym samym nie zwracało na siebie uwagi aparatowi Bezpieczeństwa Publicznego, że mogą być zaangażowani w antypaństwową działalność” . Widać tu jednoznacznie, jaki był stosunek do Związku Sowieckiego oraz do polskich władz komunistycznych ludzi, którzy byli przedwojenną elitą Rzeczpospolitej. W styczniu 1946 roku do Związku zwerbowany zostaje przez Józefa Srokowskiego „Góra” Witold Bylczyński „Kulawy”, który ma zadanie zwerbować do organizacji kolejnych pięć osób. Związek Byłych Partyzantów przybiera formę przemyślanej organizacji.
Struktura organizacji
W tym czasie struktura „Warty” wygląda następująco Komendą Okręgu ZBW „Warta” o kryptonimie „War” dowodzi major Rudolf Majewski „ Leśniak”, podlegają mu Komenda Obwodu na powiat Międzyrzecz, którą dowodzi Tadeusz Meyer „Trzaska” oraz Komenda Obwodu na powiat Trzcianka, którym dowodzi Stanisław Karliński ps. Burza”. Komendom Obwodów podlegają Komendy Rejonu- placówka w Pszczewie, którą dowodzi Stanisław Bielecki „Karaś” oraz w Krzyżu, którą dowodzi Witold Bylczyński „Kulawy” . Łącznie do organizacji zostanie zwerbowanych około 25 – 30 osób (funkcjonariusze UBP szacują tą liczbę nawet na 38 osób ale liczba ta wydaję się przesadzona). Bezsprzecznie Związek Byłych Partyzantów „Warta” wywodzi się z Armii Krajowej, aż 15 członków tej organizacji było wcześniej jej żołnierzami . Wielu z nich ma za sobą bohaterską kartę walk o wolność z okupantem niemieckim oraz sowieckim.
ZBP w Krzyżu
W styczniu z misją utworzenia placówki udaje się do Krzyża Józef Srokowski „Góra”. Spotyka się z Kierownikiem punktu etapowego, Witoldem Bylczyńskim, którego zaprzysięga jako członka organizacji i mianuje dowódcą nowopowstałej placówki . Jako pierwszego do ZBP „Warta” w Krzyżu Witold Bylczyński werbuje Michała Jasieńskiego, felczera, pracującego tak jak on w Państwowym Urzędzie Repatriacyjnym. Przyjmuje on pseudonim „Wicher II”. Pochodzący z Kresów Wschodnich Bylczyński doświadczył osobiście polityki sowieckiej na zajętych przez Armię Czerwoną terenach, skąd musiał uciekać w obawie przed mającymi tam miejsce wywózkami Polaków do Związku Sowieckiego. Obawia się, iż w Krzyżu i okolicach może dojść do tego samego. „Warta” ma być według niego organizacją, „której celem jest zastosować środki obronne w wypadku popełnienia gwałtu tj. masowych aresztowań przez obecne władze polskie lub władze sowieckie” . Michał Jasieński przejmuje w organizacji funkcję felczera i zobowiązuje się do pomocy medycznej jej członkom. Kolejnymi osobami zwerbowanymi i zaprzysiężonymi przez Witolda Bylczyńskiego są: Zenon Rubczak, Janusz Jacuński, Michał Okuniewicz oraz Bogusław Stawnicki. Do Związku należy również mieszkający w Krzyżu Władysław Damm, lecz organizacyjnie podlega on bezpośrednio Komendzie Obwodu w Trzciance.
Działalność
Wiara w tymczasowość powojennej sytuacji przewija się w wielu zeznaniach przesłuchiwanych później przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego członków „Warty”. Struktury organizacji miały zostać rozbudowane w przypadku wojny pomiędzy Sowietami a Anglosasami, której spodziewano się na wiosnę 1946 roku . W dokumentach UBP działania podejmowane przez ZBP zostały sklasyfikowane jako: organizacyjne, propagandowe, wywiadowcze oraz napady na instytucje . Członkowie „Warty” słuchali audycje z radia londyńskiego, które spisywano i przekazywano dalej. W obiegu krążyły również rymowanki krytyczne wobec komunistów i wychwalające władze polskie w Londynie. Jak wiadomo do wojny nie doszło, a komuniści coraz wyraźniej realizowali politykę przejmowania władzy za wszelką cenę i przy użyciu wszelkich możliwych środków. Postępująca stabilizacja pomiędzy zwycięskimi mocarstwami i upływający czas powoduje zróżnicowanie działań podjętych przez jej członków. Dowódca organizacji major Rudolf Majewski w związku z brakiem konfliktu pomiędzy Anglosasami a Sowietami nie widzi jak się wydaje dalszego sensu w aktywnym działaniu antypaństwowym. W miesiącu czerwcu 1946 roku oświadczył Tadeuszowi Meyerowi, iż: „nie może ponosić odpowiedzialności, aby organizacja dalej istniała i że zwalnia mnie z przysięgi” . Pewne obawy, co do dalszej działalności ma też Witold Bylczyński, który jak wspomina dowiaduję się z gazet o pokazowych procesach przeciwko działaczom antykomunistycznego podziemia . Czerwiec 1946 roku jest niezwykle ważny ze względu na odbywające się wtedy referendum ludowe, którego wyniki zostają sfałszowane przez komunistów. Członkowie „Warty” przed głosowaniem podjęli działania związane z kolportażem ulotek zachęcających do głosowania niezgodnego z oczekiwaniami władz (odpowiedź „nie” na pierwsze i drugie pytanie). Liczba powstałych ulotek szacowana jest na około 80 sztuk lecz nie wiadomo ile z nich ostatecznie trafiło do obiegu . Ilość ulotek mogła być zdecydowanie większa, lecz próba zmuszenia pracowników Państwowej Drukarni w Trzciance do ich wydrukowania podjęta 20 czerwca 1946 roku zakończyła się niepowodzeniem ze względu na pojawienie się w zakładzie funkcjonariuszy UBP . Członkowie organizacji skupieni w powiecie trzcianeckim wykazują w tym czasie zdecydowanie większą aktywność. Ma to związek głównie z działalnością dowódcy ZBP na tym terenie Stanisławem Karlińskim ps. „Burza”, który jest zwolennikiem dużo bardziej zdecydowanych działań. To jego grupa dokonuje przejęcia 100 tysięcy złotych z Państwowego Tartaku w Pszczewie czy napadu na mieszkanie trzcianeckiego sklepikarza Stefana Mazurkiewicza, którego dokonują w kwietniu 1946 roku Konrad Leśniewski oraz mieszkający w tym czasie w Krzyżu Zenon Rubczak i Władysław Damm . „Burza” jest też jednym z nielicznych członków „Warty” posiadających broń, która jest używana podczas akcji. Postawa Stanisława Karlińskiego ma być może związek z walkami, które toczył już po zakończeniu wojny z żołnierzami Armii Czerwonej i kontaktów z władzami komunistycznymi w Polsce, których doświadczył. W najbliższym otoczeniu Karlińskiego znajdują się Tadeusz Nowak „Brzoza” oraz Konrad Leśniewski „Orlik”, również jak on partyzanci zaprawieni w bojach z Armią Czerwoną i polskimi komunistami. Działalność grupy z Trzcianki spotyka się z krytyką dowódcy organizacji majora Rudolfa Majewskiego, który uznaje, iż po czerwcu 1946 roku dalsza działalność jest zbyt ryzykowna.
Rozpracowanie
O Związku Byłych Partyzantów „Warta” komunistyczne służby dowiedziały się, jak to często bywa, przez przypadek. Nie wydaje się, iż działania podejmowane przez członków tej organizacji w pierwszej połowie 1946 roku, wiązane były z działalnością tajnej organizacji o charakterze antykomunistycznym. Na ślad tajnej organizacji organy ścigania wpadły za sprawą jej członka Tadeusza Nowaka „Brzoza”. Latem 1946 roku przebywał on na leczeniu w sanatorium Komendy Głównej MO w Otwocku (T. Nowak był milicjantem w Trzciance), gdzie poznał milicjantkę Irenę Kalinowską, z którą wdał się w bliższą relację . Podczas spotkań z nowopoznaną kobietą zwierzył się jej ze swej działalności w AK oraz poprosił o wystawienie dokumentu legalizującego posiadaną przez niego broń . Podczas dalszej znajomości poinformował ją również o swych kontaktach z ZBP „Warta” oraz ze swoim byłym dowódcą. Był to moment, który zdecydował o dalszych losach jej członków i ich rodzin. Trzeba podkreślić, że w tym czasie organizacja praktycznie przestała funkcjonować. Informacje przekazane przez Tadeusza Nowaka dnia 23 i 26 sierpnia 1946 roku przesłane zostały przez informatora o pseudonimie „Sprytny” do Wydziału Specjalnego Komendy Głównej MO w Warszawie . 30 sierpnia w drodze powrotnej z Otwocka aresztowany zostaje Tadeusz Nowak . Zostaje przewieziony do Wydziału Specjalnego, gdzie rozpoczyna się jego przesłuchanie. Nieobecność Nowaka w Trzciance nie wzbudza podejrzeń, wszak był to czas kiedy zmiany miejsca pobytu zdarzały się bardzo często. Warto dodać, iż przełożeni Nowaka z Trzcianki jeszcze w grudniu nie wiedzieli o losach milicjanta, o czym świadczy fakt podjęcia wobec niego postepowania o dezercję . W śledztwie wykorzystano zapiski z notatnika Tadeusza Nowaka, które naprowadziły śledczych na Konrada Leśniewskiego „Orlik” . Ten zatrzymany i zaskoczony wiedzą, którzy posiadali śledczy przyznał się do członkostwa W ZBP „Warta”. Pod koniec września prowadzący śledztwo w Warszawie inspektor Z. Iwański przybył osobiście do Trzcianki, gdzie zapoznał z wstępnymi ustaleniami szefa Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego Michała Chybziaka . Na początku października zostaje potajemnie zatrzymany członek ZBP „Warta” z Trzcianki Mikołaj Kamyszew, który dowodził plutonem operacyjnym Komendy Powiatowej MO . Potwierdza on zeznania T. Nowaka oraz przekazuje liczne informacje dotyczące tajnej organizacji na terenie Trzcianki i Międzyrzecza. Sprawa z Warszawy zostaje przekazane do Wydziału Śledczego Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu celem ostatecznego rozpracowania. Po miesiącu śledczy z Poznania są gotowi do działania.
Aresztowanie
Aresztowania ruszają na początku listopada 1946 roku. Pierwsze zatrzymania mają miejsce 4 listopada w Trzciance. 9 listopada w Międzyrzeczu aresztowany zostaje dowódca organizacji mjr. Rudolf Majewski oraz Tadeusz Meyer dowódca Obwodu na powiat Międzyrzecz . Dzień później w Krzyżu dochodzi do zatrzymania Witolda Bylczyńskiego, dowódcy placówki w tym mieście. Funkcjonariusze UBP dokonują zatrzymań w niezwykle agresywny sposób. Osoby aresztowane oraz członkowie rodziny poddawani są nieprzyjemnym rewizjom osobistym, a mieszkania i domy zajmowane przez zatrzymywanych są przeszukiwane w upokarzający sposób. Córka Witolda Bylczyńskiego wspomina aresztowanie ojca w następujący sposób: „osobiście doskonale pamiętam aresztowanie Ojca, oraz straszną ….rewizję przeprowadzoną w domu rodziców w Krzyżu. Pamiętam szarpanie tapet na ścianach, walenie w ściany….cięcie wszystkich mebli posiadających obicia tapicerskie, zrywanie linoleum z podłóg, przekopywanie ogrodu no i wyzwiska pod adresem mojej rodziny. Szukali głównie broni i dokumentów – jak się potem dowiedziałam (z przekazu Rodziców) ale jako już dorosła osoba. W tym czasie byłam chora na szkarlatynę, więc jedyną osobą, która nie podlegała rewizji osobistej byłam ja – chyba powstrzymał ich strach przed zarażeniem, ale mojego łóżka już nie oszczędzono – nawet siennik na moich oczach został rozszarpany. Przy okazji zarekwirowano wszystkie cenne przedmioty będące w domu, pod pozorem chwilowego zarekwirowania, ale nigdy ich już nie oddano. Ocalał jedynie złoty zegarek dziadka z długą złotą dewizką, która Mama zdążyła mnie rzucić i ja schowałam ją pod koszulą, był potem naszą szansą na przeżycie” . Ostatecznie do stycznia 1947 roku w związku ze sprawą Związku Byłych Partyzantów „Warta” aresztowanych zostaje 28 osób wobec których zastosowano areszt tymczasowy w Poznaniu . Pośród członków organizacji funkcjonariuszom UBP udaje się pozyskać trzech agentów, którzy przekazują śledczym kluczowe informacje dotyczące „Warty” . W tle śledztwa dostrzegalna jest polityka krajowa, w szczególności zbliżające się w styczniu 1947 roku wybory. Sami funkcjonariusze rozpracowujący Związek Byłych Partyzantów przyznają, iż: „biorąc pod uwagę krótki okres przed wyborami z porozumieniem Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Poznaniu zdjęto resztę członków danej organizacji, których sprawę przynależności do nielegalnej organizacji „Warta” skierowano do Wojskowego Sądu Rejonowego w Poznaniu” . Związane z wyborami wydaje się również zatrzymanie Stanisława Wizy, który był w tym czasie burmistrzem Trzcianki a jednocześnie liderem Polskiego Stronnictwa Ludowego w powiecie trzcianeckim. Zastanawiające są również często pojawiające się podczas przesłuchań pytania o związki „Warty” z PSLem. Ma to oczywiście związek z działalnością komunistów, którzy za wszelką cenę dążyli do zdyskredytowania tej partii przed wyborami.
Proces
Wszystkich aresztowanych przewieziono do aresztu znajdującego się w Więzieniu Karno- Śledczym przy ulicy Młyńskiej w Poznaniu, gdzie rozpoczęły się ich przesłuchania. Już sam transport zatrzymanych miał charakter pokazowy. Córka Witolda Bylczyńskiego relacjonuje, że: „na dworcu kolejowym w pozycji klęczącej lub leżącej na ziemi oczekiwali oni (aresztowani) na przewóz” . W trakcie śledztwa osadzeni byli bici i torturowani przez funkcjonariuszy UBP, a wymuszone w ten sposób zeznania wykorzystano później podczas procesu . „Znęcano się nad wszystkimi osadzonymi a nie skazanymi jeszcze więźniami. Byli w karcerach skrępowani, leżeli godzinami z rękoma skutymi , byli bici pałkami i kopani, wlewano także do karceru dużą ilość wody i bito mokrymi sznurami” . Z zachowanych przesłuchań widać , że szczególnie intensywnie śledczy szukali powiązań Związku Byłych Partyzantów z Polskim Stronnictwem Ludowym, co przejawia się w powtarzających się wielokrotnie szczegółowych pytaniach dotyczących tych kwestii. Równie zastanawiąjące jest manipulowanie przesłuchaniami tak, by przypisać kluczową rolę w organizacji księdzu Ewarystowi Gałązce, co zamierzano prawdopodobnie wykorzystać w walce z Kościołem. I jeden i drugi fakt świadczy bezsprzecznie o tym, iż proces „Warty” był procesem politycznym i wpisywał się w ogólnokrajową politykę komunistów. Oskarżycielem członków „Warty” był Maks Auster , sprawę prowadził natomiast owiany złą sławą Jan Zaborowski , który podczas II wojny światowej kolaborował z Niemcami, a po wojnie został szefem Wojskowego Sądu Rejonowego w Poznaniu za, jak to podkreślono: „zrozumienie dla obecnych interesów państwa polskiego” . Ostatecznie na ławie oskarżonych zasiadły 23 osoby: Majewski Rudolf, Majer Tadeusz, ks. Gałąska Ewaryst, Bylczyński Witold, Karliński Stanisław, Srokowski Józef, Rubczak Zenon, Leśniewski Konrad, Kaźmierski Zdzisław, Wiza Stanisław, Leśniewska Bronisława, Jasieński Michał, Stawnicki Bogusław, Kukuła Bolesław, Baraniecka Aniela, Dawidowicz Franciszek, Okuniewicz Michał, Nowak Janina, Nowak Tadeusz, Piasecki Tadeusz, Krupczyński Stefan, Szczęsny Bolesław, Paćko Kazimiera . Podczas rozprawy głównej, która odbywała się w dniach: 17 marca, 2, 8 i 25 maja 1947 roku przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Poznaniu oskarżeni wielokrotnie odwoływali zeznania złożone podczas śledztwa, co może świadczyć niewątpliwie o ich zmanipulowaniu, sfałszowaniu bądź wręcz wymuszeniu podczas przesłuchań. Ostatecznie wyroki ogłoszono 2 czerwca 1947 roku . Wyroki zapadły wobec 17 osób . Każdy ze skazanych mógł przeczytać w uzasadnieniu swego wyroku, iż: na terenie powiatu Trzcianka (i Międzyrzecz), usiłował przemocą zmienić ustrój Państwa Polskiego, będąc członkiem nielegalnego związku, mającego takie cele” . I doprawdy nie było dla komunistycznego sądu ważne, że raptem kilkorgu z nich można by przypisać jakąkolwiek działalność, i że praktycznie od końca czerwca zaniechano jakiejkolwiek aktywności czy spotkań. Sześcioro oskarżonych sąd uniewinnił całkowicie od zarzutów „wobec braku dowodów winy”, między nimi wspomnianego wyżej burmistrza Trzcianki Stanisława Wizę . Najsurowiej sąd potraktował Stanisława Karlińskiego, którego skazał podwójnie na karę śmierci (ostatecznie wyrok zmieniono w wyniku amnestii na 15 lat więzienia, czynnikiem łagodzącym był fakt uratowania przez Karlińskiego podczas wojny sowieckich spadochroniarzy). Pozostali skazani otrzymali wyroki od 5 do 8 lat więzienia. Większość wyroków zostało objętych ustawą z dnia 22 lutego 1947 roku o amnestii, w związku z czym długość pobyty w więzieniu wobec skazanych skrócono bądź darowano w całości, co miało być aktem „dobrej woli” i łaską zwycięzców nad zwyciężonymi . Skazani trafili do ciężkiego więzienia we Wronkach. Podczas przewożenia ich z Poznania do Wronek kazano im ubrać się w niemieckie mundury a w mieście rozpuszczono plotki, iż transportowani będą żołnierze z SS, w wyniku czego zostali oni obrzuceni wyzwiskami i kamieniami przez nieświadomych niczego ludzi . Taki los spotykał bohaterów, którzy walczyli o wolną Polskę i nie potrafili wyrzec się swych przekonań i ideałów. Najtragiczniej zakończyła się cała historia dla dowódcy Związku Byłych Partyzantów „Warta” majora Rudolfa Majewskiego. Osadzony we Wronkach, ten były dowódca legendarnego 25 pułku piechoty Armii Krajowej, zginął w tajemniczych okolicznościach w swojej więziennej celi 5 stycznia 1949 roku na kilkanaście miesięcy przed wyjściem na wolność . Według oficjalnej wersji popełnił samobójstwo, lecz świadkowie wydarzeń, których przesłuchiwali prokuratorzy poznańskiego IPN, w olbrzymiej większości byli więźniowie więzienia we Wronkach, twierdzą, że legendarny oficer został zamordowany . Jeden z przesłuchiwanych zeznał: „Miałem celę obok mjr. Majewskiego. Tej samej nocy usłyszałem przeraźliwe krzyki Majewskiego wołającego o pomoc, krzyczał: „ratunku, mordują”. Te krzyki trwały krótko, a towarzyszyła im szamotanina, potem cisza. Co stało się w celi Majewskiego, dowiedziałem się po kilku dniach od starszego porządkowego Marczewskiego, który powiedział mi, że mjr „Leśniak” nie żyje”.
Epilog
Losy członków „Warty” pokazują rzeczywistość życia w totalitarnym państwie. Brutalne traktowanie przez organy ścigania, pobyt w areszcie i więzieniu, bicie, zastraszanie i świadomość ciągłej inwigilacji musiały towarzyszyć im na długie lata. Po wyjściu na wolność musieli odnaleźć się w nowej komunistycznej rzeczywistości. Nie było to łatwe, a władzom nie zależało aby komukolwiek to ułatwiać. Córka Witolda Bylczyńskiego wspomina, iż ojciec po powrocie do domu: „był strzępkiem człowieka zarówno psychicznie jak i fizycznie i musiało upłynąć wiele lat aby doszedł do jakiej takiej równowagi” . Również inne rodziny członków „Warty” wspominają ciągły niepokój i strach w ich domu rodzinnym. Kontrolowanie tego, co się mówi, z kim rozmawia. Jest to jak najbardziej uzasadnione, gdyż przez wiele lat byli oni przedmiotem zainteresowania służb komunistycznego państwa. Dziecko jednego z członków organizacji wspomina po latach następujące reakcje swojego ojca: „pamiętam, że jak zobaczył na ulicy przed domem milicjanta, albo co gorsza przychodził on do domu, to dostawał rozstroju żołądka i cały się trząsł” . Przez wiele miesięcy po wyjściu na wolność nie mogli oni znaleźć pracy, gdyż ciągnęło się za nimi odium więzienia i przynależność do tajnej organizacji. Otoczeni siecią agentów, którzy donosili np. „jest zapatrywań sanacyjnych, ponieważ źle wypowiadał się o Związku Radzieckim” . Siecią donosicieli szczególnie mocno otoczono żonę Rudolfa Majewskiego, o której jeden z nich pisał z rozczarowaniem: „z nią nie można w żaden sposób przyjść na temat polityczny, ona jest bardzo ostrożna” . Inny natomiast donosił o zakupie przez nią nowej sukienki i dodawał, iż zakup został dokonany za pieniądze z Anglii . Skrupulatnie donoszono z kim się spotyka, gdzie wyjeżdża, informowano jak się zachowuje. Szukano wszelkich informacji, które mogłyby ją skompromitować. Stefanii Majewskiej próbowano również odebrać gospodarstwo rolne, pozbawiając ją w ten sposób praktycznie źródła utrzymania. Pani Teresa Krotofil córka Witolda Bylczyńskiego wspomina w kontekście represji, iż: „dodatkową sankcją, którą otrzymał był bezwzględny zakaz podejmowania jakiejkolwiek pracy w Krzyżu i w powiecie trzcianeckim, oraz chyba w odległości ok. 20 km od miejsca zamieszkania” . Członkowie „Warty” przez wiele dziesiątków lat poddani byli kontroli Milicji Obywatelskiej. W latach 50tych przystąpiono natomiast do ponownego rozpracowywania byłych członków organizacji, któremu nadano kryptonim „Nadleśniczy” . Komunistyczne władze niepokoił fakt utrzymywania przez byłych członków „Warty”, pomimo działań podejmowanych przez państwo, dalszych kontaktów. Większość z nich niestety nie doczekało wolnej Polski. Całe ich późniejsze życie obarczone było decyzją, aby nie podporządkować się kłamstwu i niesprawiedliwości. Wydawało im się, że będzie można jakoś wpłynąć na otaczającą ich rzeczywistość. A przecież teoretycznie mogli spokojnie robić kariery w instytucjach, w których pracowali. Wszak zajmowali w nich ważne, często kierownicze stanowiska. Wydaje się, że nie mogli wybrać inaczej być może była to dla nich: „sprawa smaku. Tak smaku” . Do końca swych dni nie mogli głośno mówić o swych działaniach, motywacjach, ideach, które im przyświecały. Miano o nich zapomnieć i nie mówić więcej. Kwestią bez odpowiedzi jest pytanie jak ich doświadczenia związane z ZBP „Warta” wpłynęły na losy ich rodzin.
Polityka często próbuje wykorzystywać historię, lecz nigdy nie udaje jej się tego zrobić na stałe. Prawda w swym majestacie nie cechuje się pospiechem, lecz prędzej czy później prawda zwycięża fałsz. W końcu i o członków „Warty” upomniała się sprawiedliwość. Zaczęto przypominać bohaterów, których komunistyczne państwo skazało na więzienie i zapomnienie. Symbolicznym aktem ich zwycięstwa było mianowanie w 2007 roku Stanisława Karlińskiego ps. Burza”, Komendanta Obwodu miasta Trzcianka ZBP „Warta” przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego na stopień generała brygady. Zaczęto badać historię tej i innych organizacji antykomunistycznych, upamiętniać jej członków, a przede wszystkim unieważniać wyroki skazujące ich na więzienia. W jednym z wniosków o unieważnienie wyroku byłego Wojskowego Sądu Rejonowego w Poznaniu czytamy: „ustalono, iż aresztowanie, prowadzenie śledztwa i w końcu skazanie, członka podziemnej organizacji „Związku Byłych Partyzantów WARTA”, było przejawem represji za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego” . Ten konkretny wyrok unieważniono 14 lutego 2020 roku . Troje członków ZBP „Warta” mieszkających w Krzyżu: Witold Bylczyński, Michała Jasieński oraz Zenon Rubczak utrzymywali kontakty do końca swych dni. Wnuczki Michała Jasieńkiego wspominają, iż przychodzili oni do dziadka po czym zamykali się sami w pokoju i długo rozmawiali, o czym pozostanie już na zawsze ich słodką tajemnicą.
Autor
Tomasz Molenda
Fot/grafika Tomasz Molenda(facebook), IPN