Feliks Świątek Starszy Strażnik SOK

Zginął na posterunku  9 września 1945 roku

Rozmowa z panem Jerzym Rembarz komendantem wartowni Straży Ochrony Kolei w Krzyżu Wielkopolskim w latach 1982-1991

Do tej pory nie jest wiadome skąd pochodził pan Feliks. Próbowaliśmy odnaleźć jego rodzinę, bliskich, miejsce urodzenia ale do dnia dzisiejszego bezskutecznie.

Feliks Świątek został bestialsko zastrzelony przez żołnierza radzieckiego.  09.09.1945 SOK otrzymał informacje, że wracający z frontu czerwonoarmiści porwali i zgwałcili telegrafistkę z Szamotuł. Zadaniem Krzyskiego SOK było ją uratować.  Poszli w trzy osoby. To był jeden patrol.  Nie wiem, kto jeszcze był z Feliksem, tego nie potrafię ustalić. Po odebraniu jej żołnierzom i aresztowaniu odpowiedzialnego za porwanie, prowadzili ich do wartowni. Niestety na wysokości stołówki, radziecki żołnierz oddał strzał w stronę Feliksa, tym samym, zabijając go.

Później sprawę przejęło NKWD, po żołnierzu ślad zaginął. Podobny los spotkał dokumenty pana Feliksa Świątek.  Nie ostało się nic oprócz nagrobka. Najciekawsze jest to, że sprawdzałem w naszych lokalnych dokumentach urzędowych. Nie ma informacji na temat jego śmierci i pochówku.

Chciałbym się dowiedzieć skąd pochodził? Gdzie były jego korzenie. To nie daje mi spokoju. Co z jego rodziną i bliskimi? Próbowaliśmy ich odnaleźć na różne sposoby, każdy skończył się fiaskiem. Mamy tylko niejasne przesłanki, że mógł pochodzić z terenu Łódzkiego, ale to nic pewnego. Opisuje pan Jerzy Rembarz.

Natomiast, czy sprawa faktycznie miała taki obrót jak opisuje Pan Jerzy, czy może wyglądała zupełnie inaczej, tego postaramy się dowiedzieć i opublikować w najbliższym czasie.

Redakcja prosi o kontakt każdą osobę posiadającą informacje w tej sprawie.

Wywiad z Jerzym Rembarz przeprowadził
-Wojciech Wysopal